Najbardziej podejrzane aplikacje widzimy na przykład w odtwarzaczach muzycznych. Prawdopodobnie istnieje niezliczona ilość innych, które można znaleźć za darmo w naszej bazie danych. Z drugiej strony niemożliwe jest zidentyfikowanie tych najlepszych. Jednej osobie nie podoba się ten czy inny kolor, innej nie podoba się sposób wyświetlania odtwarzanego utworu, trzecia narzeka na rozmieszczenie elementów sterujących. Nawet jeśli jednej osobie podoba się idealnie, inna może nie być zachwycona. A kiedy w końcu znajdziesz taki, który Ci odpowiada, być może nie możesz sortować utworów według zespołu lub wykonawcy. Inni są mniej zainteresowani specyfikacjami technicznymi i niektórymi gadżetami.
Nie muszę przepisywać, edytować tagów ani tworzyć list odtwarzania. Chcemy po prostu odtwarzać muzykę. Aby to zrobić, sam odtwarzacz musi mieć piękną oprawę wizualną. Z mojego doświadczenia wynika, że większość odtwarzaczy można dostosować do własnych potrzeb. Jednak szereg drobnych rzeczy może pójść okropnie źle. Użytkownik usuwa wtedy odtwarzacz i próbuje innego. Ci, którzy naprawdę chcą tylko grać, szukają czegoś naprawdę normalnego. Argumentem za lepszymi aplikacjami są jednak nie tylko odtwarzacze muzyki, ale też np. czytniki książek. Tutaj jest mniej lub bardziej oczywiste, że aspekt wizualny jest ważniejszy.
Nawet jeśli te biblioteki mają pięknie wykonane półki, są bezużyteczne, jeśli podstawowa obsługa książek jest niemożliwa lub słaba. Poszukiwania rozpoczęły się więc od nowa. Oczywiście, podobnie jak w przypadku muzyki, niewielu czytelników potrafi samodzielnie kategoryzować książki. Tutaj również książka musi być odpowiednio opisana. Oznacza to znajomość wewnętrznej struktury i czas na to poświęcony. Ale z tymi dwoma można to całkiem dobrze obejść. Korzystam z tego rozwiązania od dłuższego czasu. Trzeba jednak znać strukturę folderów w telefonie, czyli wiedzieć, które zawierają muzykę, a które książki. Następnie otwieram je bezpośrednio w Commanderze. Poszczególne obiekty nie muszą być opisywane przez aplikację, ale można wyraźnie i jednoznacznie zobaczyć kolejność w folderach, tak jak są one opisane na komputerze.
Najbardziej podejrzane aplikacje widzimy na przykład w odtwarzaczach muzycznych. Prawdopodobnie istnieje niezliczona ilość innych, które można znaleźć za darmo w naszej bazie danych. Z drugiej strony niemożliwe jest zidentyfikowanie tych najlepszych. Jednej osobie nie podoba się ten czy inny kolor, innej nie podoba się sposób wyświetlania odtwarzanego utworu, trzecia narzeka na rozmieszczenie elementów sterujących. Nawet jeśli jednej osobie podoba się idealnie, inna może nie być zachwycona. A kiedy w końcu znajdziesz taki, który Ci odpowiada, być może nie możesz sortować utworów według zespołu lub wykonawcy. Inni są mniej zainteresowani specyfikacjami technicznymi i niektórymi gadżetami.
Nie muszę przepisywać, edytować tagów ani tworzyć list odtwarzania. Chcemy po prostu odtwarzać muzykę. Aby to zrobić, sam odtwarzacz musi mieć piękną oprawę wizualną. Z mojego doświadczenia wynika, że większość odtwarzaczy można dostosować do własnych potrzeb. Jednak szereg drobnych rzeczy może pójść okropnie źle. Użytkownik usuwa wtedy odtwarzacz i próbuje innego. Ci, którzy naprawdę chcą tylko grać, szukają czegoś naprawdę normalnego. Argumentem za lepszymi aplikacjami są jednak nie tylko odtwarzacze muzyki, ale też np. czytniki książek. Tutaj jest mniej lub bardziej oczywiste, że aspekt wizualny jest ważniejszy.
Nawet jeśli te biblioteki mają pięknie wykonane półki, są bezużyteczne, jeśli podstawowa obsługa książek jest niemożliwa lub słaba. Poszukiwania rozpoczęły się więc od nowa. Oczywiście, podobnie jak w przypadku muzyki, niewielu czytelników potrafi samodzielnie kategoryzować książki. Tutaj również książka musi być odpowiednio opisana. Oznacza to znajomość wewnętrznej struktury i czas na to poświęcony. Ale z tymi dwoma można to całkiem dobrze obejść. Korzystam z tego rozwiązania od dłuższego czasu. Trzeba jednak znać strukturę folderów w telefonie, czyli wiedzieć, które zawierają muzykę, a które książki. Następnie otwieram je bezpośrednio w Commanderze. Poszczególne obiekty nie muszą być opisywane przez aplikację, ale można wyraźnie i jednoznacznie zobaczyć kolejność w folderach, tak jak są one opisane na komputerze.